351 Obserwatorzy
5 Obserwuję
Tala

Ogrody wyobraźni

Stało się!

Nic nie szkodzi! Czyli to się zdarzyć może każdemu - Nele Moost

No i ponownie witam do Was z recenzją książeczki wchodzącej w skład serii Mały kruk autorstwa Nele Moost. Co ciekawe, tym razem jednak historyjka zawarta na kartach Nic nie szkodzi! Czyli to się może zdarzyć każdemu dotyczy przede wszystkim misia Edzia, a Skarpetka jest tym razem tylko pobocznym obserwatorem i to praktycznie tylko pod koniec całej opowieści.

 

Miś Edzio miał ogromną ochotę na zabawę z przyjaciółmi. Szkoda tylko, że nikt jak na razie nie pojawił się z taką propozycją. Gdy tak o tym rozmyślał, zobaczył trzy dziwnie ubrane postacie, które przechodziły obok jego domu. Szybko okazało się, że to borsuk, wiewiórka oraz jeżyk przebrani za postacie z przedstawienia, w jakim będą brali udział. Misiowi również zamarzył się, aby stanąć z nimi na scenie. Niestety, jedyne zadanie, jakie otrzymał od sowy, to rozstawienie krzeseł dla widzów. Próbował oczywiście przekonać inne zwierzątka do tego, że może równie dobrze po prostu pokazać sztuczki na swoim rowerku i wcale nie musi wchodzić na scenę. Jednak od tego rozpoczęła się cała seria pechowych wydarzeń, których epicentrum stanowił właśnie Edzio. Rozgniecione krzesła, lepiąca się kurtyna, mokre kostiumy i rekwizyty, aż w końcu… połamana w drobny mak scena. Na szczęście przyjaciele szybko wybaczyli misiowi jego pecha i wspólnymi siłami ponownie doprowadzili wszystko do porządku. Nawet Skarpetka tym razem dał święty spokój Edziowi, bo przecież każdemu może się zdarzyć…

 

Po raz kolejny należą się naprawdę ogromne pochwały autorce… Tak! Tak! Wiem, że już nie raz to pisałam, ale w tym przypadku po prostu inaczej się nie da. Ta kobieta zrobiła „kawał” świetnej roboty łącząc ze sobą zabawę i życiowe nauki, które zawsze kiedyś znajdą swoje odzwierciedlenie z życiu najmłodszego pokolenia. Chociaż przypuszczam, że nie tylko w ich, bo mam czasami wrażenie, iż niektórym dorosłym również przydają się takie małe przypomnienia. No i nie mogę oczywiście pominąć także pracy Pani Annet Rudolph, która wkłada całe serce w przedstawienie nam całej treści na wspaniałych ilustracjach, które cieszą oko zarówno maluchów jak i dorosłych.

 

 Wracając jednak do treści książeczki. Jak już pisałam na samym początku, tym razem prym wiedzie lekko fajtłapowaty miś Edzio. Na jego przykładzie Moost uświadamia swoim czytelnikom (lub słuchaczom, jak w przypadku mojej latorośli), że każdy może mieć zły dzień i jeżeli nawet wszystko, za co się wtedy zabierzemy, po prostu sypie się nam w rękach, to i tak nikt nie ma prawa oskarżać nas, że zrobiliśmy coś specjalnie. Każdemu może się to przytrafić. To chyba najbardziej widoczny morał płynący z tej historii, ja jednak odniosłam jeszcze wrażenie, że w delikatny sposób autorka chciała zaznaczyć, iż każdy powinien przekładać swoje siły na zamiary. Innymi słowy mówić, jeżeli czegoś nie potrafimy lub nie jesteśmy pewni, co nam z tego wyjdzie… lepiej sobie odpuścić.

 

Pewnie już wiecie, co mam zamiar teraz napisać, dlatego nie będę się już rozmieniać na drobne: gorąco polecam!

Źródło materiału: http://gardensofimagination.blogspot.com/2014/10/nic-nie-szkodzi-czyli-to-sie-moze.html